czwartek, 24 października 2013

Po prostu ciasteczka

Pyszne kruche ciasteczka zawsze były moją ulubioną popołudniową przekąską. Jeden z tych smaków, dzięki którym ożywają wspomnienia. Ta doskonalsza, pięcioletnia wersja mnie, zaprasza do wypróbowania najprostszego na świecie przepisu na ciastka.

Składniki:
200g mąki tortowej
100g cukru
pół kostki masła
3 łyżki kakao
szczypta soli
opcjonalnie migdały, rodzynki i inne ulubione dodatki

Mąkę mieszamy w misce z cukrem i solą, dodajemy pokrojone w kostkę masło i szybko zagniatamy. Kiedy osiągnie konsystencję plasteliny, dzielimy na dwie części, do jednej dodajemy kakao i zagniatamy do uzyskania jednolitego koloru. Obie porcje zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na co najmniej pół godziny. Po tym czasie wyjmujemy, łączymy dwa kolory ciasta, uważając, żeby przesadnie się nie wymieszały. Formujemy wałek, kroimy plasterki o grubości około 1cm i spłaszczamy w dłoniach. Pieczemy w 200 stopniach przez 5-7 minut. Ilość ciasteczek zależy od tego, jaka nam wyjdzie średnica wałka przed krojeniem, powinno być około 20 sztuk. Smacznego!

piątek, 15 lutego 2013

Gorąca czekolada z imbirem i pomarańczą


Oczekiwanie na kogoś może być snuciem się bez celu po domu lub wymyślaniem nowych smaków. Wybrałam oczywiście to drugie i mam nadzieję, że mój sposób na twórcze oczekiwanie i Wam przypadnie do gustu.

Składniki:
tabliczka gorzkiej czekolady
puszka słodzonego mleka skondensowanego
około 200 ml tłustego mleka
imbir w proszku
1 pomarańcza

Czekoladę łamiemy na małe kawałki i podgrzewamy w kąpieli wodnej. Kiedy zmieni konsystencję na płynną, wsypujemy imbir w proszku (ilość w zależności od upodobań), dolewamy mleko skondensowane w takich ilościach, by nie obniżyło zbytnio temperatury czekolady, więc jednorazowo mniej więcej 1/8 puszki. Mieszamy przez cały czas, by uniknąć powstawania grudek, które wbrew pozorom mogą się pojawić. Po dolaniu całego mleka sprawdzamy słodkość i gęstość masy, w miarę potrzeby dolewamy mleko. Ja zużyłam około 200 ml mleka. Tak powstałą gorącą czekoladę przelewamy do szklanek i dekorujemy wyfiletowanymi kawałkami pomarańczy. Mnie wyszły 3 porcje. Smacznego!

poniedziałek, 4 lutego 2013

Pieczarki w domu - wpis dla Basi :)


Dawno mnie tu nie było, ale możecie mi wierzyć, że sporo się działo i na pisanie bloga nie miałam już ani czasu, ani energii. Do napisania o moich doświadczeniach z domową hodowlą pieczarek zainspirowała mnie Basia i dla niej postanowiłam się zmobilizować po wielu miesiącach.

Pieczarki hoduje się bardzo łatwo, wystarczy zakupić odpowiedni gotowy zestaw, na przykład na Allegro. Moje kostki były takie, ale oczywiście dowolny zestaw też będzie ok. Na Allegro jest kilku sprzedawców, a rozmiary podłoża, jakie mamy do wyboru, bardzo różne. Najlepiej wcześniej ocenić ilość miejsca, jaką dysponujemy i w tym kierunku prowadzić poszukiwania grzybni.

Mój zestaw przyszedł w postaci lekko przerośniętej już grzybni, którą jednak trzeba było zostawić na kilka dni, by zabieliła się jeszcze bardziej. W tym celu wkładamy worek z grzybnią do kartonu, rozcinamy folię i sprawdzamy wilgotność grzybni. Jeśli jest wilgotna, można nie rozcinać całkiem folii, tylko kontrolować wilgotność i w razie potrzeby nawilżać zawartość. W przypadku, gdyby wydawała nam się lekko przesuszona, należy zdjąć górną warstwę folii, nałożyć gazetę i nawilżać kilka razy dziennie niewielką ilością wody ze spryskiwacza. Nie mogę dokładnie napisać, jaka to jest odpowiednia wilgotność, która pozwala na pozostawienie folii, niestety trzeba to samemu ocenić. Posiadacze kwiatków dadzą radę ;) Temperatura podczas przerastania grzybni powinna wynosić około 20-23 stopni. Pamiętajmy, że temperatura w środku grzybni będzie trochę większa, dlatego nie należy dopuścić do przegrzania powyżej 25 stopni na zewnątrz. Proces przerastania grzybni zależy od temperatury i wilgotności, a także od stanu, w jakim przyjedzie do nas grzybnia, dlatego przedział czasowy jego trwania wynosi od 6 do 15 dni.

Kiedy cała powierzchnia kostki będzie równomiernie porośnięta białym nalotem, nakładamy okrywę. Najlepiej przygotować ją w misce i dolewać do torfu wodę, ciągle kontrolując jej zawartość przez ściskanie porcji ziemi w ręce. Ma wypłynąć kilka kropel wody po ściśnięciu, ale nie może się lać strumieniem. Tak przygotowany torf nakładamy na przerośniętą grzybnię. Ziemia nie może być uklepana. Należy ciągle sprawdzać, czy okrywa jest dobrze nawilżona - lekko zraszać ją kilka razy dziennie. Cały karton najlepiej przykryć gazetą, żeby po pierwsze małe grzybki nie miały dostępu światła, a po drugie lepiej w ten sposób utrzymać odpowiednią wilgotność.

Po kilku dniach, kiedy grzybnia zacznie wrastać w okrywę, można obniżyć temperaturę do około 18 stopni. Plony powinny się ukazywać od około 2 tygodni po nałożeniu warstwy torfu i pojawiają się ciągle przez około 4 miesiące. Jak już pokażą się małe grzybki, trzeba uważać, żeby nie lać wody bezpośrednio na kapelusze - mogą od tego ściemnieć. Grzybki delikatnie przyciskamy do podłoża, po czym wykręcamy.

Zużyte podłoże można rozsypać w ogrodzie - jest szansa, że wyrosną w tym miejscu pieczarki, które z jakiegoś powodu nie mogły się doczekać na swoją kolej w kartonie ;)

Niestety nie mam zdjęć z każdego etapu, mogę tylko powiedzieć, że grzybki z takiej hodowli mają cudowny smak i intensywny zapach :)